Nawet perfekcyjne władanie angielszczyzną może być
niewystarczające do sprawnego poruszania się w biurokratycznych, prawniczych i
dyplomatycznych labiryntach „Brukseli”. Ładnych parę lat temu „The Economist”
zamieścił felieton poświęcony żargonowi eurokratów uszczypliwie zatytułowany The tower of babble (≈Wieża blabla). Próbkę urzędniczego, totalnie niekomunikatywnego blablania
można posmakować w poniższym wyimku ze wspomnianego felietonu:
„A typical EU
briefing might contain a sentence like: At
next month's Gymnich, the ministers will discuss furthering the Lisbon agenda,
applying the Copenhagen criteria and expanding the Petersberg tasks”.
I dalej cały akapit poświęcony jest przełożeniu na ludzką angielszczyznę owego niedługiego przecież zdania. W telegraficznym i niekompletnym skrócie: Gymnich to nieformalne spotkania ministrów UE (od nazwy niemieckiego zamku); Lisbon agenda (strategia lizbońska) to plan zdynamizowania i unowocześnienia i oparcia na nauce gospodarki unijnej…
I dalej cały akapit poświęcony jest przełożeniu na ludzką angielszczyznę owego niedługiego przecież zdania. W telegraficznym i niekompletnym skrócie: Gymnich to nieformalne spotkania ministrów UE (od nazwy niemieckiego zamku); Lisbon agenda (strategia lizbońska) to plan zdynamizowania i unowocześnienia i oparcia na nauce gospodarki unijnej…
0 komentarze :
Prześlij komentarz